Kategorie
INSPIRACJE

Bajka o zamrożonym wielorybie

Gdzieś za horyzontami, mile morskie od ludnych plaży, w oceanie, żył żółty wieloryb, zmęczony tak sobie, niezbyt głośny, należycie wytrwały, ułożony, pokornie żywotny w dzień oraz w nocy. Nie lubiano go, opływano z daleka i nawet bliscy krewni wybierali inne akweny. Przyjmował to ze zrozumieniem, raczej spokojnie, nie miewał czarnych myśli i pływał samotnie, omijał małe ryby, zjadał niektóre, kierując się w swym postępowaniu typową dla wielorybów manią wielkością, ale bez narzucania się komukolwiek.
Pisze Piotr Zaczkowski

Dla przyrody na pewno wyjątkowo odrębny, unikalny, bo drugiego nigdy nie było, czuł się jednak przeciętną, zwyczajną cysterną tranu, niekiedy fontanną i polewaczką. Śmiała mu się w oczy żywa woda, a gdy szarzało, chmurzyło się i falowało, szukał cieplejszych prądów lub pociechy w sobie. Siłą woli odganiał trudniejsze chwile, nie zanurzał w depresjach, oszczędzał na bólach i miał na tyle oleju w głowie, by za głęboko nie tonąć w zadumie nad losem. Nie nosił żałoby po żadnym życiu, które się nie udało, bo znał tylko swoje – pospolite i szare – chociaż od zawsze był żółty, a niektórzy w niedowidzeniu brali go za okaz złoty, błyszczący, wystawiony na pokaz bibelot w akwarium u jubilera lub dzieło sztuki.

Najpierw lodem pokryły się małe potoki, strumyki i studnie po wsiach. Po kilku miesiącach grozę, mrozy i zimy poznały stawy, jeziora i rzeki. Ocean opierał się długo, dotkliwie, ale nie był żadnym wyjątkiem, więc skuty lodem mógł już tylko marzyć o lepszych czasach – a razem z nim rekiny, dorsze, kraby, krewetki i mniejsze żyjątka – przynajmniej te, które przeżyły zimne dreszcze, chłody i brak nadziei. Zrazu ciekawie, dobrze, wygodnie, działo się pingwinom, fokom, morsom, a morskie lamparty i białe niedźwiedzie wpadły nawet euforię, ale i one zapadły w gnuśność, powolność, a także brak większego sensu.

Dzisiaj wszystkie ssaki utraciły poczucie równowagi, zatraciły niejeden ze swych instynktów, zapomniały własną drapieżność lub zwyczaje, które w przeszłości mniej dokuczały innym. Zamrożone wypatrują odwilży, cieplejszych wyroków, albo, niech już tak będzie, końca przygody i kresu ewolucji już nie do zniesienia. Razem ze wszystkimi czeka żółty wieloryb – niepotrzebny mewom, albatrosom i kormoranom, które pozdrawiały go z lotu ptaka, zbędny łakomym myśliwym i ostrym harpunom, a nawet do niczego już niepotrzebny piratom, których statki ścigały go dla zabawy. Świat mu się skurczył do kostki lodu, ale nie topnieje w nim nadzieja, że będzie cieplej.

Piotr Zaczkowski – Kulturoznawca i kulturopraktyk. Poeta, pisarz. Autor książek, redaktor wydawnictw, recenzent. Człowiek teatru. Związany z ideą Europejskiej Stolicy Kultury w Katowicach. Zarządza instytucją o najdłuższej nazwie: Katowice Miasto Ogrodów Instytucja Kultury im. Krystyny Bochenek. Uprawia autoizolację w mieszkaniu w Chorzowie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *