Kategorie
OPINIE

Świat mi się skurczył

Pokój, łazienka, kuchnia. Nawet balkonu nie ma, tylko okno przy biurku. Powoli przyzwyczajam się do tej niecodziennej codzienności. Pracując zdalnie przeskakuję między kolejnymi okienkami przeglądarki, czasem zerkając, co dzieje się na zewnątrz.

Pisze Patryk Mataniak

Widzę jak Pani Zofia, sąsiadka z naprzeciwka, układa poduszkę na parapecie. To jej loża. Przez okno na piętrze familoka obserwuje spektakl osiedlowego życia. Jak sądzi nic wielkiego już jej nie spotka, swoje życie już przeżyła. Więc teraz żyje cudzym. Trochę ją fascynuje, jak mają inni. Ale potem to, co widzi głównie mierzi i rozczarowuje. Nie tak sobie to wyobrażała.

W tych tradycyjnych śląskich czerwonych ramach z łatwością mieści się komplet wietrzonych pierzyn, ale zachowanie niektórych jakoś wpasować się nie może.

Wracam do komputera, w jednym z okien otwarty mam felieton Olgi Tokarczuk. Noblistka pisze, że wirus przypomniał nam o granicach państw, ale też o podziałach, których dokonujemy sami. Autorka Ksiąg Jakubowych tłumaczy, że pandemia przypomina nam o „starej prawdzie”, że nie jesteśmy sobie równi.

Przypomina mi się opowiadanie Marka Hłaski „Okno”. Tam, do parterowego mieszkania głównego bohatera próbował zajrzeć mały chłopiec, zaciekawiony naściennym obrazem, którego z podwórka nie widział w całości. Malunek ze sceną bitwy morskiej to, jak sugeruje narrator, nędzny bohomaz. Brzydki, kiczowaty. Fascynował, bo był inny od tego, co chłopiec widział na co dzień, u siebie. Kiedy okazało się, że mieszkanie niczym nie różni się od pozostałych w kamienicy, chłopiec gaśnie i smutnieje. „Wszędzie jest tak samo, (…) świat to jest właśnie kilka takich pokoi” – konstatuje narrator u Hłaski, ale chłopczyk z właściwą dla wieku zuchwałością nie dowierza: „To ja jeszcze zobaczę”- rzuca i znika.

I ja tak samo chcę odpowiedzieć Szanownej Pani Tokarczuk: ja się jeszcze temu przyjrzę, nie wierzę, że musi być tak źle.

W tych trudnych czasach i niezwykłych okolicznościach może tkwić klucz, którym te historie (chłopca, sąsiadki, nas wszystkich) da się opowiedzieć inaczej. Przechodzimy przez być może najtrudniejszy okres w XXI wieku wszyscy, bez wyjątku. Początkowy handicap wiekowy młodzieży też został już obalony, jakby koronawirus nie chciał nikogo spychać na margines. Wszędzie i u wszystkich jest tak samo.

Nierówności, najczęściej ekonomiczne, zbyt łatwo odsłaniają w nas pogardę, która solidarność i tolerancję pęta cudzysłowem, sprowadzając je do w najlepszym razie obojętności, ale kiedy słyszę o akcjach pomocowych dla lekarzy, lokalnym wsparciu dla starszych i samotnych, kiedy widzę masę spontanicznych gestów solidarności i empatii, to czuję, że kryzys wzmacnia też drzemiącą w nas skłonność do bohaterstwa. Philip Zimbardo rozpoczyna swoje studium nad złem drzemiącym w człowieku, „Efekt lucyfera” od wprowadzenia koncepcji „banalność bohaterstwa”, wg której każdy z nas (Zwykli Mężczyźni i Kobiety) może dokonać heroicznych rzeczy, gdy „nadchodzi ich pora do działania”. 

Świat nam się skurczył.

Obywatele świata podróżują dziś między antryjem a byfyjem, podobnie jak Ci, którzy nie byli nigdy za granicą własnego miasta. Dlaczego nie spojrzeć na to jak na szansę? Izolacja zamyka nam drzwi, ale może otwierać okna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *